Kto w świecie rowerów nie wie, czym jest Stumpjumper, ten w owym świecie widocznie nie egzystuje. Mimo wszystko Specialized najpewniej doszedł do wniosku, iż kolejna ewolucja ich sztandarowego modelu zasługuje na bardziej sugestywną nazwę – Epic Hardtail
Mateusz Nabiałczyk
Czyżby optymalizacja kosztów, zwana brutalnie cięciami, sięgnęła nawet produkcji naklejek na ramy? Hyh.
A tak poważnie. Producent odchudził konstrukcję do 890g w topowym wariancie S-Works. Pozostałe otrzymają włókna z indeksem 10 (S-Works ma 11) i ważą 1180g. Przy okazji kilka procent skoczyła sztywność, którą rozpisano dla każdego rozmiaru z osobna.
Specialized Epic HT 2017
Rurki mają prostsze kształty. Nawet podsiodłówka wyzbyła się zyskownego, w kontekście ChainStay’a, gięcia. A ten i tak ma 430mm! Ale o geometrii za chwilkę. Piasty w standardzie Boost poprawiają sztywność i prześwit tylnej opony (max 2,3”). Fajnie też, że pojawił się praktyczny odbój, chroniący przed koroną amortyzatora, która w przypadku wywrotki mogłaby zakończyć życie ramy. Widać producentowi albo zależy na zadowolonym kliencie, albo najpierw wyprodukował, a później kapnął się, że „dobija”. Werdykt w sprawie - model 2018.
Estetycznie wracamy do normalności. Tabletki zażywane przy designerskich robótkach kolekcji 2016 okazały się zdecydowanie za silne w działaniu. Teraz mamy zapowiedź, bliskiej wzorcowej, prostoty i elegancji. Pamiętacie erę jednokolorowych ram z białym napisem SPECIALIZED? Poezja.
Geometria poddana lekkiemu liftingowi na +, a do tego złagodzenie kąta główki o 1,2* - będzie mniej nerwowo.
Cennik jak zwykle przeraża, ale za darmo to i czapę trudno dostać, no przynajmniej w Polsce, zaścianku Europy.